Najnowszy model smartfona firmy Apple, iPhone 14 PRO posiada marketingowo głośno sprzedawane „48MP”. Po spokojnym doczytaniu specyfikacji, dowiadujemy się, że telefon posiadający 3 obiektywy, te smakowite 48MP oferuje tylko dla obiektywu głównego, o ogniskowej 24 mm.
Pozostałe dwa, odpowiednio ultraszeroki 13 mm i teleobiektyw 77 mm mają już znane z poprzednich modeli 12MP (wzrasta chyba tylko powierzchnia matrycy, co jest akurat bardzo dobre).
Każdy fotograf zapewne pomyśli „dobre i to, fajnie że mam 48 a nie 12MP, nawet dla jednego tylko obiektywu”. I tu kolejna mała niespodzianka, ukryta gdzieś sprytnie w opisie – żeby mieć te 48MP to należy zdjęcia robić w formacie RAW.
Hmm, czyli w czym zapytacie? Ano niestety nie w prostym, niewymagającym żadnych zabiegów edycyjnych i gotowym do wrzucenia na Fejsa, Insta czy Linkedina formacie JPG. Tylko w RAW a dokładnie w standardzie przemysłowym, DNG firmy Adobe.
Plik w formacie DNG i co dalej???
Prawda z robieniem zdjęć w formacie RAW jest taka, w świecie dużej, klasycznej fotografii lustrzankami też, że to obranie jak kiedyś żartowałem „drogi wojownika”. To decyzja, która w konsekwencji wymaga:
- wykonywania zdjęć w formacie, który jest znacząco bardziej pamięciożerny. Dla przykładu zdjęcie w DNG i rozdzielczości 48MP waży ok. 120 MB, ten sam obrazek w JPG i zarejestrowany w rozdzielczości 12MP tylko 7 MB.
- do wywołania zdjęcia w formacie RAW potrzebujesz specjalistycznego oprogramowania. Ja pracując w formacie RAW mojej profesjonalnej lustrzanki Nikon D850 korzystam z pakietu Adobe Lightroom. Jak widać na zdjęciu poniżej, pliki „DNG” nie są widziane przez edytor zdjęć WordPressa. Trzeba je dopiero na strawny format grafiki (JPG, TIFF czy PNG) zamienić.
- oczywiście format RAW to nie tylko upierdliwość, ale korzyść dla każdego profesjonalnego fotografa. Format ten bowiem jest czystym, matematycznym zapisem obrazu prosto z matrycy i bez żadnych ingerencji, kompresji czy manipulacji. Daje więc ogromne możliwości bezstratnej edycji zdjęć. Dlatego też robimy w RAW :)
- czasu. Tak, wymaga poświęcania dużej ilości czasu na edycję każdego zdjęcia w wybranym oprogramowaniu. Najpierw zrzuceniu zdjęć z telefonu, potem ich katalogowania, na koniec edycji i… wypuszczenia do formatu strawnego dla świata zewnętrznego – najczęściej JPG.
Poniżej zrzut ekranu Camera RAW, modułu Adobe Photoshop odpowiedzialnego za „wywoływanie” plików RAW (DNG). Jak widać po prawej stronie, mamy do dyspozycji dziesiątki ustawień, suwaczków, narzędzi edycyjnych pozwalających na praktycznie dowolne przetworzenie zarejestrowanego obrazu.
Można na szczęście ulubione ustawienia narzędzi zapisać w postaci presetów, można też kupić gotowe, zabawy naprawdę można mieć sporo. Jeśli oczywiście ma się czas, a zdjęcia naprawdę są tego warte.
I tu dochodzę do mojej osobistej refleksji – czy aby na pewno zdjęcie zrobione telefonem, z całym tym kompromisem jakościowym w stosunku do porządnej lustrzanki cyfrowej (mającej 10x większą matrycę, doskonałe obiektywy, etc.) jest warte takiego zachodu?
Na koniec porównanie zdjęcia zrobionego w formacie JPG (powyżej) i RAW (poniżej). Zdjęcie drugie to oryginalny DNG edytowany i wypuszczony z Camera RAW do maksymalnej jakości JPG. Czy warto, sami sobie musicie odpowiedzieć :)
a na koniec, tak dla porównania ostatecznego, ten sam obrazek nr 1, zrobiony w JPG ale poddany edycji w aplikacji telefonu. Teraz możecie zdecydować co Wam się najbardziej przyda :)
Na koniec dla Was zagadka: na zdjęciu tytułowym, umieściłem obok siebie zdjęcie zrobione w JPG, drugie po wypuszczeniu z Camera RAW. Które jest które, zgadniecie?