Mogę nieskromnie powiedzieć, że jestem w tym temacie ekspertem. Moja 11–letnia Marysia w bardzo zdecydowany sposób unika okazji zdjęciowych. Jednak od czasu do czasu – udaje mi się zrobić ciekawe zdjęcie :)
Jakich używam sposobów – o tym będzie dzisiaj, może Wam też się przyda :)
Oczywiście temat dzisiejszego wpisu może również dotyczyć „synka” a czasem nawet „żony” lub „męża”. W zasadzie poza dziećmi do lat kilku (ciągle w tym cudownym wieku jest Zosia :) mamy do czynienia z trudnymi modelami. Zawsze coś wymyślą, żeby tylko nam nie pozować…
Poniżej, kilka sposóbów, które mogą okazać skuteczne :)
Sposób 1 – na litość. No tak. Najmniej przeze mnie lubiany, w zasadzie rzadko stosowany, bo efekty sesji zdjęciowej z litości nie są zazwyczaj rewelacyjne.
Dodatkowo – nadszarpnięty autorytet trudno będzie odzyskać. W przypadku dzieci równie źle jest stosować metodę „na przekupstwo”, to nawet gorszy sposób niż na litość :)
Proponuję jednak nie chodzić i nie prosić naszej córci czy synka o pozwolenie na zrobienie mu zdjęcia (wiem, że czasem to robią studenci kursów podstawowych AFA kiedy trzeba zrobić portety na zadanie domowe :), sugeruję raczej skorzystanie z poniższych sposóbów–podpowiedzi…
Sposób 2 – na kotka, pieska, zwierzątko. Szczerze mówiąc bardzo, bardzo skuteczny sposób. Które dziecko (dorosły?) nie chciałoby mieć zdjęcia z uroczym, słodkim kociakiem, pieskiem, tygryskiem? No właśnie :)
Dajemy naszemu dziecku jakiegoś słodziaka (pchłami zajmujemy później, się w domu :) i robimy kilka ciekawych ujęć. Zdjęcie obok to efekt takiej własnie sesji z lokalnym kociakiem „u Halinki”, naszej ulubionej górskiej mety w Tatrach…
Mam naprawdę sporo takich fotek, najczęściej kotki, ale czasem piesek czy ważka/motylek.
Sposób 3 – znienacka. Znacie ten dowcip „skąd wyjeżdża czołg kursanty? nie wiecie? znienacka!”…
No właśnie, można próbować kraść portret, robić zdjęcie znienacka, albo z ukrycia.
Tego drugiego wariantu już raczej nie stosuję, bo obecnie portret to dla mnie kontakt wzrokowy.
Zaletą tego sposobu może być fajne, naturalne spojrzenie, z drugiej strony grozi nam zdecydowany komentarz „ale Tato, obiecałeś…” i trzeba będzie fotkę skasować szanując umowę Tata–córcia.
A taką mam – obiecałem Marysi nie robić zdjęć bez jej pozwolenia. Kiedy jednak pozwala zostawić, zdjęcie jest najukochańsze, najbardziej ulubione ze wszystkich :)
Sposób 4 – na uroczystość. To dość dobry trick, zazwyczaj każdemu, nawet najbardziej opornemu „modelowi” zależy na uwiecznieniu ważnych chwil z jego życia, więc dostajemy przyzwolenie na fotografowanie. Uff :)
Możemy szaleć do woli, jednak na koniec musimy się wykazać ciekawymi i dobrymi zdjęciami.
Co prawda następna okazja dopiero za rok (w przypadku urodzin), ale warto zaskarbić sobie zaufanie modela na krótszy termin.
Ja w zasadzie nie mam więszego problemu z fotografowaniem córki podczas uroczystości. Taka okazja jest dla niej naturalna i nie ma na szczęście miejsca na standardowe „och, nie, Tato..!” :)
Sposób 5 – na testowanie nowego obiektywu, aparatu. Noo, to co prawda nie dzieje się zbyt często, ale od czasu do czasu używałem z powodzeniem tego właśnie sposobu.
Co prawda w jakimś momencie skończą Ci się pomysły na „nowości”, ale przy odrobinie kreatywności dacie radę trochę pofotografować – na nowy filtr UV albo sposób obróbki w Lightroom :)
Sposób 6 – na siostrę, brata, mamę, tatę. O, to zdecydowanie dobry sposób. W ramionach mamy, taty albo będąc tymi ramionami dla młodszej siostry – córcia/synek czują się bezpieczni albo ważni i chętnie się fotografują.
Mam więc sporo duetów, najczęściej ujęć sióstr Zosi i Marysi. W każdym przypadku, to piękne i bardzo wzruszające chwile kiedy są i chcą być razem.
Kto ma w domu rodzeństwo albo pamięta swoje, wie że to nie jest takie codzienne :)
Podsumowując – chcąc zrobić zdjęcie komuś kto na nie ma ochoty, nie należy stosować wyłącznie sposobu na litość.
Lepiej zastosować jeden z powyższych forteli, zrobić fajne zdjęcia a kiedy one spodobają się naszemu „opornemu”, może następnym razem będzie łatwiej :)